Arkady Fiedler i żony z Madagaskaru

Daniel Nogal

Powstaniec i żołnierz, poeta i pisarz, ale przede wszystkim podróżnik. Odbył trzydzieści wypraw, od Syberii po Afrykę i od Kanady po Wietnam, a potem barwnie opisał je w książkach, które czytane są do dziś na całym świecie.

W 1917 roku 23-letni Arkady Fiedler debiutował jako poeta na łamach poznańskiego pisma „Znak”, a już rok później brał udział w powstaniu wielkopolskim. W pierwszą podróż wyruszał zaś dopiero jako trzydziestolatek i to wcale nie tak daleko, bo nad Dniestr, a nie nad Amazonkę. Jeszcze nie. Amazonię odwiedził w roku 1933, a owocem tamtej wyprawy była jedna z najsłynniejszych książek poznaniaka – „Ryby śpiewają w Ukajali”. Wkrótce potem przemierzył „Kanadę pachnącą żywicą”, ale chyba najciekawsze przygody spotkały Fiedlera na Madagaskarze.

Trafił tam w roku 1937 w składzie rządowej ekspedycji, która ocenić miała, czy wyspa nadaje się na... polską kolonię. Tak, tak, II Rzeczpospolita też chciał być mocarstwem kolonialnym. Nic z tego nie wyszło, zresztą sam Fiedler nie widział w Madagaskarze materiału na kolonię. Co nie znaczy, że mu się tam nie podobało. Szczególnie zachwyciła go lokalna fauna, z lemurami na czele. Dwa z nich nawet oswoił.

Przy okazji dorobił się Fiedler na Madagaskarze... dwóch żon. Do tego żon bardzo młodych, pierwsza miała lat siedemnaście, druga szesnaście. I były siostrami! Małżeństw tych nie poprzedziły jednak zaloty przystojnego Polaka. Dziewczęta przyprowadziła poznaniakowi starszyzna malgaskiej wsi Ambinanitelo, dla której dorosły mężczyzna bez kobiety u boku uchodził za dziwadło. Trzeba więc było coś z tym zrobić! Gdy Fiedler relacjonował to później czytelnikom, nie wszyscy się zachwycili.

– Zaczął się dla mnie w Polsce sądny dzień – wspominał po latach podróżnik. – Dostawałem w łeb zarówno od zgorszonych prałatów, jak od czerwonych purytanów.

Tak czy inaczej, małżeńskie życie na Madagaskarze nie było najwyraźniej w smak Fiedlerowi, bo wybuch II wojny światowej zastał go na Tahiti. Poznaniak nie zapomniał o ojczyźnie. Zamiast zostać na rajskiej wyspie, dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie poznał polskich lotników. Ich bohaterska postawa w Bitwie o Anglię zainspirowała go do napisania „Dywizjonu 303”. Spotkania z marynarzami z polskich statków zaowocowały zaś książką „Dziękuję ci, kapitanie”.

Po wojnie Fiedler wrócił do Polski, gdzie komuniści urządzali się właśnie u władzy pod czujnym okiem Józefa Stalina. Nie był to okres sprzyjający podróżom, poznaniak skupił się więc na pisaniu powieści. Jeśli wyjeżdżał za granicę, to tylko do Związku Radzieckiego. Zew bardziej egzotycznych przygód ponownie pchnął go w daleki w świat dopiero w 1956 roku. Ale jakże się wtedy Arkady Fiedler rozpędził!

Indochiny, Afryka, Ameryka Południowa i Północna... Podróżował po świecie aż do 1981 roku, a przypomnijmy, że urodził się w roku 1894! Zmarł dwa lata po powrocie z ostatniej podróży w podpoznańskim Puszczykowie, gdzie zwiedzać dzisiaj można – a nawet: należy to zrobić! – podróżnicze muzeum jego imienia, pełne eksponatów przywiezionych z najdalszych zakątków planety.

Arkady Fiedler podczas pierwszej podróży do Brazylii.
Redaktor: Jolanta Stachowiak
Grafik: VS
Tłumacz: Kaja Wiszniewska-Mazgiel