Tatry inspirujące artystów cz. 1

Daniel Nogal

    • Europa
    • Polska
    • Małopolskie
    • Zakopane
    • Gubałówka
    • Krupówki

Pod koniec dziewiętnastego stulecia do Zakopanego przybywać zaczęły rzesze pisarzy i poetów, malarzy i muzyków. Miejscowość przycupnięta u stóp Gubałówki stała się stolicą polskiej bohemy, szukającej natchnienia w dzikich górach.

Ryzykowne wyprawy, wspinaczki na niezdobyte wcześniej szczyty i odkrywanie dziewiczych zakątków – czy może być coś bardziej inspirującego do tworzenia sztuki? A jeśli dodamy do tego jeszcze ekstrawaganckie przyjęcia, lejące się strumieniami trunki i zakopiański romanse, to jakże nie napisać potem albo nie namalować arcydzieła?

Skończył się czas zaborów, Polska wybiła się na niepodległość i choć wiele zmieniło się w kraju nad Wisłą, to w Zakopanym trwał artystyczny festiwal. Tak opisywał to później Rafał Malczewski, malarz i literat, a przy tym narciarz i taternik, który pod Gubałówką zamieszkał w roku 1915 i został tam aż do drugiej wojny światowej:

Krupówki huczały życiem, nad Zakopanem unosił się pejotlowy opar, biły gejzery alkoholu, noce były krótkie, dnie wytężone. Rodzące się wciąż pomysły nie zdychały, lecz nabierały kształtu i wkraczały w życie, rozkwitał sport, w Tatrach padały najtrudniejsze problemy, u ich stóp powstawały takie arcydzieła jak „Harnasie” (...) z sosnowych podłóg leciały wióry, dudniły podkute buty na woskowych posadzkach dansingów.

Gdybyśmy chcieli jednak zachować chronologię, opowieść o artystycznej historii Zakopanego zacząć winniśmy od urodzonego w 1851 roku Stanisława Witkiewicza – również malarza i literata, a poza tym twórcy architektonicznego stylu zakopiańskiego. Stylu łączącego podhalańską tradycję budowlaną, ciesielską i snycerską z wzorami budownictwa willowego i uzdrowiskowego. Nie kończyło się to zresztą na samych budynkach, obejmowało także ich wyposażenie: meble, sprzęty gospodarcze i ozdoby. To właśnie Witkiewiczowi zawdzięczamy to, jak wygląda dziś Zakopane.

No i nie wolno nam zapominać o jego tatrzańskich pejzażach. O „Krokusach na tle śnieżnych gór”, o „Jesieniowisku” czy o „Wietrze halnym”, które zrodziły się z fascynacji pięknem i majestatem Tatr, potęgą sił natury i poszukiwaniem ich duchowego wymiaru. A już najbardziej inspirującymi Tatry stawały się dla Witkiewicza podczas zimowej nocy, tak przez niego opisanej:

Tam, gdzie sięga blask księżyca, zdaje się jaśnieć pożoga południowa dnia pogodnego – gdzie cień zalega, śpi noc mroczna, fioletowa, tajemnicza. I ten kontrast tak gwałtowny, stopiony i złączony w jedno przez czar cudownej harmonii koloru, wywołuje podziw, zdumienie, niewiarę w rzeczywistość tego księżycowego, zimnego świata.

Pochwałą górskiej włóczęgi była również bestsellerowa powieść Witkiewicza „Na przełęczy”, która popularnością ustępowała jedynie sienkiewiczowskiej „Trylogii”. Ale Henrykiem Sienkiewiczem zajmiemy się później.

„Wiatr halny”
Redaktor: Jolanta Stachowiak
Grafik: VS
Tłumacz: Kaja Wiszniewska-Mazgiel