Wielkanoc czy Jare Gody?

Daniel Nogal

    W grudniu pisaliśmy o celebrowaniu Szczodrych Godów, czyli pogańskiego święta, które wiele ma wspólnego z Bożym Narodzeniem. A że nadchodzi Wielkanoc, pora przyjrzeć się Jarym Godom, bo i tutaj zarówno obrzędy, jak i symbole są identyczne.

    Początkowo chrześcijanie nie obchodzili żadnych świąt na początku wiosny. Wszelkie uroczystości, jakie urządzano w tym okresie, miały charakter pogański i były przez Kościół potępiane. Ale walka z nimi nie przynosiła pożądanych efektów, pojawił się więc pomysł zaadaptowania ich. Udało się dość łatwo, bo zmartwychwstający Chrystus doskonale wpisywał się we wszystko to, co ludzie kojarzyli z końcem zimy i nadejściem wiosny – w zwycięstwo życia nad śmiercią i dobra nad złem.

    W słowiańskich krajach, które przyjęły chrzest, Wielkanoc zastępowała więc Jare Gody. Ale zwyczaje pozostały te same. Bo spójrzmy chociażby na jedną z rzeczy najmocniej kojarzonych z Wielkanocą, na pisanki. Tradycja wiosennego malowania jajek i barwienia ich za pomocą ochry albo łupin cebuli kultywowana była już w pogańskiej starożytności. Nic dziwnego. Jajka to przecież, z bardzo oczywistych przyczyn, symbol rodzącego się życia.

    A co robimy z pisankami? Wkładamy do koszyczka i idziemy poświęcić je wraz z innymi pokarmami, które spożywać będziemy potem podczas uroczystego śniadania. To tak jak poganie, którzy też błogosławili jedzenie, a potem konsumowali je w ramach rytualnej, uświęconej uczty. Aha, no i te wiklinowe koszyczki – wiklina to również symbol odradzającej się natury.

    Dalej mamy wielkanocne bazie, w kościelnej narracji kojarzone z gałązkami, z którymi witano Jezusa przybywającego do Jerozolimy. Tymczasem w kulturze słowiańskiej wierzbowe gałązki uznawano za magiczne, a smaganie się nimi z okazji Jarych Godów przynosić miało płodność i dostatek. Co prawda, księża tłumaczyli ludowi, że smagać się należy na pamiątkę biczowania Chrystusa, lecz lud wiedział swoje. I szczególnie chętnie panny okładały gałązkami kawalerów i vice versa.

    A skoro przy płodności jesteśmy, weźmy sobie takiego wielkanocnego zajączka, czyli... pogański symbol płodności Zwierzę to znane jest przecież z nieprzeciętnych zdolności rozmnażania swojej populacji. Przy zajączku warto też wyskoczyć na chwilę poza krąg pogaństwa słowiańskiego. Bo od imienia anglosaskiej bogini wiosny, Ēostre, która przemieniała się w zająca, pochodzi angielska nazwa Wielkanocy, Easter!

    Wróćmy na słowiańskie ziemie, by napisać o jednym jeszcze zwyczaju związanym z Jarymi Godami, o Śmigusie-dyngusie. W chrześcijaństwie ma to być wielkanocne obmywania się z grzechu, kiedyś chodziło o wiosenne oczyszczanie się z brudu i chorób. A czemu najwięcej wody wylewa się zawsze na dziewczęta? Cóż, chyba już pisaliśmy, że w Jarych Godach idzie przede wszystkim o płodność.

    Na koniec wspomnijmy, że wiosenne święto w jego pogańskiej wersji obchodzone jest przez polskich (i nie tylko polskich, oczywiście) rodzimowierców. Podobnie jak Szczodre Gody, tylko że w tym przypadku w centrum uwagi znajduje się nie Swarożyc, lecz Jaryła – bóg... tak, tak, płodności.

    Wielkanocne pisanki, czyli... pogański symbol odrodzenia.
    Redaktor: Teresa Mieczkowska
    Grafik: VS
    Tłumacz: Dawid Makowski