Kto… wróć! Co biega po Powązkach?

Agnieszka Sieczkowska

    • Polska
    • Mazowieckie
    • Warszawa
    • Powązki
    • Teatr Wielki Opera Narodowa
    • jezioro Ładoga
  • Andrzej Pilipiuk „Rzeźnik drzew” – recenzja

Z Powązkami jest tak: 99,97% nieboszczyków leży spokojnie i nie ma z nimi problemu. Ale rzecz rozchodzi się o te cholerne 0,03%...

Zaczynamy z wysokiego C! Na pierwszy strzał Andrzej Pilipiuk – jedno z najgorętszych nazwisk polskiej literatury fantasy. Jego „Rzeźnik drzew” zaskakuje!

Zbiór opowiadań Pilipiuka zatytułowany „Rzeźnik drzew” to kawał świetnej lektury, z której można się dowiedzieć po czym poznać zombie, co jedzą młode smoki, jak szukać kosmitów na Allegro, czy jak wytruć wszystkie ryby w jeziorze Ładoga… Nie mam pojęcia, jak do tej pory mogłam żyć bez tej wiedzy!

Okazuje się, że po Warszawie biegają umarlaki, kosmici, członkowie tajnych stowarzyszeń, duchy i demony! Wreszcie ktoś powiedział to na głos…

„Rzeźnika drzew” polecę każdemu, nie tylko fanom gatunku fantasy. Paradoksalnie to nie o baśniowe wątki w tych opowiadaniach chodzi, choć ich miłośnicy je znajdą. Są watkiem przewodnim na tle każdego z 12 opowiadań. 12 różnych historii, z których większość ma miejsce w Warszawie, ale w różnych czasach. Pilipiuk przedstawia miasto nadgryzione zębem czasu i wojny. Pokazuje bohaterów niezwykłych, ale ze zwykłymi przywarami. Odziera nas, Polaków, z peleryny kurtuazji. Drwi z polskości bezceremonialnie, ale uczciwie i z przymrużeniem oka!

Przeważającym tłem historycznym jest PRL. Zaryzykuję stwierdzenie, że autor w zabawny, ale nieprzesadzony sposób kpi z absurdów okresu kolejek za papierem toaletowym i godziny policyjnej. Ci, którzy pamiętają tamte lata, będą mieli okazję zanurzyć się we wspomnieniach i westchnąć, a Ci którzy znają tylko ze słyszenia, zakosztować solidnej porcji nonsensu tamtej epoki.

Pilipiuk pisze dla czytelnika, który doceni wyszukaną formę fikcji – niebezpośrednią i nieoczywistą. Kto spodziewa się wartkich pościgów za wampirami, potoków krwi, czarownic na miotle, czy zielonych ufoludków – zawiedzie się! To nie ten rodzaj fantastyki. Opowiadania nie trzymają w napięciu, są lekkie i humorystyczne. Pokazują rzeczywistość bez kolorowania i upiększania.

Książka uczy! Ale nie tylko przez osadzenie akcji i bohaterów w scenerii innych czasów. Zaskoczył mnie opis wykopalisk archeologicznych. Nie miałam świadomości ogromu i znoju pracy archeologów, wyobrażając sobie wyłącznie wyrywek ich pracy. Przede wszystkim jednak dowiadujemy się o kulisach Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie. Ten monumentalny gmach, który z dumą prezentuje swoją bogatą fasadę, wewnątrz również kryje ogromne przestrzenie, w tym kilometry korytarzy i niezliczone pomieszczenia, z których każde ma swoją przeszłość. Opis Teatru stał się inspiracją do dalszego eksplorowania. Odwiedziłam stronę internetową Teatru i odbyłam wirtualny spacer po tym obiekcie. To trzy kwadranse faktów i ciekawostek w oprawie pięknej muzyki. To możliwość zobaczenia unikalnych obrazów i zdjęć, które się zachowały. Te, które pokazują ogrom zniszczenia z czasów II wojny światowej, ścisnęły moje serce. Wisienką na torcie jest hipnotyzujący głos Andrzeja Frycza wcielającego się w rolę przewodnika.

Nie wiem, czy „Rzeźnik drzew” to bardziej fikcja, czy real – dlatego zaskakuje. Warto skosztować!

Redaktor: Jolanta Stachowiak
Grafik: VS
Tłumacz: Kaja Wiszniewska-Mazgiel